Pisze dalej Juliusz Kydryński: „Chyba to jasne, że Shylock
pada ofiarę spisku zawiązanego przeciwko niemu – to prawda, że pod wpływem
szczególnych okoliczności i na pół tylko świadomie...”.
To kolejny nonsens. Autor wprawdzie się zmitygował i dodał,
że ów „spisek” został zawiązany „na pół tylko świadomie”, ale to nie zmienia
faktu. Jeśli mamy tutaj do czynienia w ogóle z jakimś „spiskiem”, to nie
wymierzonym przeciwko Shylockowi, ale mającym na celu ratowanie Antonia i
faktycznie „na pół tylko” świadomego lub kompletnie nieświadomego.
Zacznijmy jednak od początku. Antonio, proszony o pomoc
przez Bassania, decyduje się zaciągnąć pożyczkę u Shylocka. Robi to dla
przyjaciela i swojego „krewnego”, choć gardzi Shylockiem jako lichwiarzem, ale
także Żydem (nie rzutujmy tutaj na sztukę naszego doświadczenia II wojny
światowej!). Antonio jest przekonany, że dług spłaci bez trudności, wszak zainwestował
w po ludzku pewny biznes, który ulokowany jest w kilku okrętach zdążających do
różnych rejonów świata. Ba! Antonio jest przekonany, że spłaci dług na miesiąc
przed terminem, który wynosi 3 miesiące. Jeśli ktoś tutaj „pada ofiarą”, to
jest to z pewnością Antonio, na którego Shylock zastawia pułapkę! Winą Antonia
jest może to, że zbytnio ufa w przyszłość i dobra materialne, jest zbyt pewny
siebie i to, że dla poratowania przyjaciela decyduje się pożyczyć pieniądze od
lichwiarza na procent, co sam potępia.
Shylock natomiast ewidentnie wciąga Antonia fortelem w
pułapkę, proponując mu na pozór „śmieszny” i niepoważny kontrakt, jakim jest
zobowiązanie się do spłacenia długu funtem własnego ciała, gdyby nie został on
oddany na czas. Sugeruje przy tym, że tak naprawdę zależy mu nie tyle na zysku,
co na przyjaźni samego Antonia, bo cóż to za zysk w postaci funta ludzkiego
ciała! Antonio łatwowiernie, z miłości do przyjaciela daje się omamić, choć
Bassanio próbuje początkowo protestować przeciwko takiemu na pozór „niewinnemu”
zobowiązaniu. Gdzież jest więc ten spisek przeciwko Shylockowi? To Shylock
czuje tak ogromną nienawiść do Antonia, że gotów jest nawet zaryzykować
pieniądze (które ewidentnie kocha bardziej niż swoją córkę!), by się na nim
zemścić. Ma nadzieję, że statki ulegną katastrofie, a wtedy Antonio stanie się
ofiarą jego zemsty. Jego nienawiść jest tak silna, że sam Shylock już nawet nie
zważa na stratę w postaci 3 tys. dukatów. Być może zresztą jest to tak naprawdę
inwestycja w przyszłość, wszak Antonio psuje mu biznes!
To może w czasie konfrontacji przed księciem dopatrzymy się
tego „spisku”, o którym pisze Kydryński? W którym miejscu? Shylock przez cały
czas domaga się twardej sprawiedliwości, Antonio jest gotów „jego furii spokój
przeciwstawić”. Shylock chce „funt ścierwa”, bo taki jest jego „kaprys”, swoją
bezdusznością szokuje wszystkich dookoła i mimo apeli zgromadzonych ciągle
domaga się „sprawiedliwości” i wypełnienia zobowiązania. Chce po prostu czystej
sprawiedliwości, bez litości. Choć Bassanio proponuje 6 tysięcy dukatów, by
spłacić zaciągnięty dług, który wynosi 3 tysiące dukatów, Shylock chce w
dalszym ciągu, jak to sam powiada: „ów funt ciała, za który drogo zapłaciłem
(...). Odmówić mi go, hańba waszym prawom”. Nic nie wskazuje na to, aby miał
się ze swojej zemsty wycofać. Antonio jest gotów postradać życie. W tym
momencie niespodzianie zjawia się Porcja, która przybywa w przebraniu, a o
której fortelu nie wie ani Antonio, ani nawet sam Bassanio – jej świeżo
poślubiony mąż. Pytam więc po raz kolejny: gdzież ten spisek przeciwko
Shylockowi? Wszyscy apelują do niego o litość, lichwiarz może odzyskać swoje
pieniądze z nawiązką, sam książę mówi: „Na jaką litość liczysz, jeśli sam jej
nie masz?”, a Żyd uparcie chce „swój rewers”.
Porcja uznaje zasadność żądania Shylocka – zgodnie z prawem
może on żądać funt ciała Antonia. Apeluje więc do Shylocka by okazał litość,
Shylock idzie natomiast w zaparte i mówi znamienne słowa:
Na moją głowę niech spadną me czyny!
Chcę prawa, kary i spłaty rewersu.
Coś nam to chyba przypomina, prawda? Skądś znamy to
mimowolne proroctwo, czyż nie?
Bassanio tymczasem jest gotów zapłacić więcej nawet niż
dwukrotność sumy, wręcz oddać życie swe za przyjaciela, a wreszcie apeluje do
Porcji – występującej tu jako znawca prawa, uczony Baltazar, mający rzekomo
zastąpić eksperta Bellaria – by nagięła prawo dla ratowania jego przyjaciela,
„aby małym złem, wielkie dobro spowodować”. Porcja sprzeciwia się osiąganiu
dobra „małym złem” i łamaniu prawa. Gdzież więc ten spisek? Żyd chce
sprawiedliwości i sprawiedliwość dostanie. Tylko nie taką, jakiej się
spodziewał. Porcja więc nakazuje wypełnienie postanowień zawartej umowy, ale
ostrzega, że muszą one być ściśle przestrzegane. I nagle Shylock uświadamia
sobie, że przegrał, że jego domaganie się przestrzegania prawa, że jego upór i
brak miłosierdzia, spaliły na panewce. I co robi? W tej sytuacji gotów jest
nagle przyjąć ofertę Bassania. A Bassanio? Czy widząc, że lichwiarz już
przegrał, wycofuje swoją ofertę? Nic z tych rzeczy! W dalszym ciągu chce mu
oddać pieniądze! Jednak Porcja – jako Baltazar – interweniuje, stwierdzając, że
przecież Shylock:
Odmówił wzięcia ich przed trybunałem,
Sprawiedliwości chciał, więc ma swój rewers.
Zamiast pieniędzy dostanie ścisłą sprawiedliwość. Sam
przecież tego właśnie się domagał! Raz jeszcze pytam: gdzie ten spisek
przeciwko Shylockowi? Ja go nie widzę, widzę jedynie zapiekłą nienawiść
lichwiarza do człowieka, który psuje mu biznes i na którym chce się zemścić.
Zamiast zemsty dostanie karę za usiłowanie „zgładzenia wprost lub pośrednio,
obywatela miasta”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz