czwartek, 9 sierpnia 2018

„Kupiec wenecki” na opak odczytany, cz. II


Pisze dalej Juliusz Kydryński: „Chyba to jasne, że Shylock pada ofiarę spisku zawiązanego przeciwko niemu – to prawda, że pod wpływem szczególnych okoliczności i na pół tylko świadomie...”.


To kolejny nonsens. Autor wprawdzie się zmitygował i dodał, że ów „spisek” został zawiązany „na pół tylko świadomie”, ale to nie zmienia faktu. Jeśli mamy tutaj do czynienia w ogóle z jakimś „spiskiem”, to nie wymierzonym przeciwko Shylockowi, ale mającym na celu ratowanie Antonia i faktycznie „na pół tylko” świadomego lub kompletnie nieświadomego.


Zacznijmy jednak od początku. Antonio, proszony o pomoc przez Bassania, decyduje się zaciągnąć pożyczkę u Shylocka. Robi to dla przyjaciela i swojego „krewnego”, choć gardzi Shylockiem jako lichwiarzem, ale także Żydem (nie rzutujmy tutaj na sztukę naszego doświadczenia II wojny światowej!). Antonio jest przekonany, że dług spłaci bez trudności, wszak zainwestował w po ludzku pewny biznes, który ulokowany jest w kilku okrętach zdążających do różnych rejonów świata. Ba! Antonio jest przekonany, że spłaci dług na miesiąc przed terminem, który wynosi 3 miesiące. Jeśli ktoś tutaj „pada ofiarą”, to jest to z pewnością Antonio, na którego Shylock zastawia pułapkę! Winą Antonia jest może to, że zbytnio ufa w przyszłość i dobra materialne, jest zbyt pewny siebie i to, że dla poratowania przyjaciela decyduje się pożyczyć pieniądze od lichwiarza na procent, co sam potępia.


Shylock natomiast ewidentnie wciąga Antonia fortelem w pułapkę, proponując mu na pozór „śmieszny” i niepoważny kontrakt, jakim jest zobowiązanie się do spłacenia długu funtem własnego ciała, gdyby nie został on oddany na czas. Sugeruje przy tym, że tak naprawdę zależy mu nie tyle na zysku, co na przyjaźni samego Antonia, bo cóż to za zysk w postaci funta ludzkiego ciała! Antonio łatwowiernie, z miłości do przyjaciela daje się omamić, choć Bassanio próbuje początkowo protestować przeciwko takiemu na pozór „niewinnemu” zobowiązaniu. Gdzież jest więc ten spisek przeciwko Shylockowi? To Shylock czuje tak ogromną nienawiść do Antonia, że gotów jest nawet zaryzykować pieniądze (które ewidentnie kocha bardziej niż swoją córkę!), by się na nim zemścić. Ma nadzieję, że statki ulegną katastrofie, a wtedy Antonio stanie się ofiarą jego zemsty. Jego nienawiść jest tak silna, że sam Shylock już nawet nie zważa na stratę w postaci 3 tys. dukatów. Być może zresztą jest to tak naprawdę inwestycja w przyszłość, wszak Antonio psuje mu biznes!


To może w czasie konfrontacji przed księciem dopatrzymy się tego „spisku”, o którym pisze Kydryński? W którym miejscu? Shylock przez cały czas domaga się twardej sprawiedliwości, Antonio jest gotów „jego furii spokój przeciwstawić”. Shylock chce „funt ścierwa”, bo taki jest jego „kaprys”, swoją bezdusznością szokuje wszystkich dookoła i mimo apeli zgromadzonych ciągle domaga się „sprawiedliwości” i wypełnienia zobowiązania. Chce po prostu czystej sprawiedliwości, bez litości. Choć Bassanio proponuje 6 tysięcy dukatów, by spłacić zaciągnięty dług, który wynosi 3 tysiące dukatów, Shylock chce w dalszym ciągu, jak to sam powiada: „ów funt ciała, za który drogo zapłaciłem (...). Odmówić mi go, hańba waszym prawom”. Nic nie wskazuje na to, aby miał się ze swojej zemsty wycofać. Antonio jest gotów postradać życie. W tym momencie niespodzianie zjawia się Porcja, która przybywa w przebraniu, a o której fortelu nie wie ani Antonio, ani nawet sam Bassanio – jej świeżo poślubiony mąż. Pytam więc po raz kolejny: gdzież ten spisek przeciwko Shylockowi? Wszyscy apelują do niego o litość, lichwiarz może odzyskać swoje pieniądze z nawiązką, sam książę mówi: „Na jaką litość liczysz, jeśli sam jej nie masz?”, a Żyd uparcie chce „swój rewers”.


Porcja uznaje zasadność żądania Shylocka – zgodnie z prawem może on żądać funt ciała Antonia. Apeluje więc do Shylocka by okazał litość, Shylock idzie natomiast w zaparte i mówi znamienne słowa:


Na moją głowę niech spadną me czyny!
Chcę prawa, kary i spłaty rewersu.

Coś nam to chyba przypomina, prawda? Skądś znamy to mimowolne proroctwo, czyż nie?


Bassanio tymczasem jest gotów zapłacić więcej nawet niż dwukrotność sumy, wręcz oddać życie swe za przyjaciela, a wreszcie apeluje do Porcji – występującej tu jako znawca prawa, uczony Baltazar, mający rzekomo zastąpić eksperta Bellaria – by nagięła prawo dla ratowania jego przyjaciela, „aby małym złem, wielkie dobro spowodować”. Porcja sprzeciwia się osiąganiu dobra „małym złem” i łamaniu prawa. Gdzież więc ten spisek? Żyd chce sprawiedliwości i sprawiedliwość dostanie. Tylko nie taką, jakiej się spodziewał. Porcja więc nakazuje wypełnienie postanowień zawartej umowy, ale ostrzega, że muszą one być ściśle przestrzegane. I nagle Shylock uświadamia sobie, że przegrał, że jego domaganie się przestrzegania prawa, że jego upór i brak miłosierdzia, spaliły na panewce. I co robi? W tej sytuacji gotów jest nagle przyjąć ofertę Bassania. A Bassanio? Czy widząc, że lichwiarz już przegrał, wycofuje swoją ofertę? Nic z tych rzeczy! W dalszym ciągu chce mu oddać pieniądze! Jednak Porcja – jako Baltazar – interweniuje, stwierdzając, że przecież Shylock:


Odmówił wzięcia ich przed trybunałem,
Sprawiedliwości chciał, więc ma swój rewers.

Zamiast pieniędzy dostanie ścisłą sprawiedliwość. Sam przecież tego właśnie się domagał! Raz jeszcze pytam: gdzie ten spisek przeciwko Shylockowi? Ja go nie widzę, widzę jedynie zapiekłą nienawiść lichwiarza do człowieka, który psuje mu biznes i na którym chce się zemścić. Zamiast zemsty dostanie karę za usiłowanie „zgładzenia wprost lub pośrednio, obywatela miasta”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz