“I have
found that people are curiously insensitive to the nuisances they inflict on
other people. The air is full of noises; sound is thought to be a natural and
acceptable background in the twentieth century. Silence is the thing to be
dreaded. But silence has always been precious to me”.
George
Mackay Brown, For the Islands I Sing
Niestety w ostatnim czasie borykamy się z takimi
obywatelami, którzy są „curiously insensitive”. Przy obecnych upałach ciężko
się od nich odizolować. Do tych bydlaków nic nie dociera.
Sam również cenię sobie ciszę. W ciszy po prostu wypoczywam.
Radio mnie drażni. Drażni mnie swoją głupotą i repetytywnością. I w gruncie
rzeczy nie ma znaczenia, czy jest to tzw. stacja komercyjna, czy radio
publiczne: prezenterzy marnujący mój czas gadaniem głupot, ten sam zestaw
piosenek lecących z nużącą częstotliwością. Kiedy ktoś włącza takie radio w
aucie, mam ochotę wysiąść. Nigdy już chyba nie potrafię zrozumieć, jak można
pracować w biurze z włączonym przez osiem godzin odbiornikiem.
Być może to uraz z czasów młodości. Pamiętam, jak w szkole
średniej mieliśmy tzw. praktyki robotnicze. Pojechaliśmy do jakiejś fabryki. W
hali był hałas maszyn, a do tego non-stop włączone radio. Musieli nam dać coś
do robienia. Wpychałem jakieś sprężynki do jakichś przełączników czy czegoś
takiego. Nie pamiętam, czy spędziliśmy tam równe osiem godzin, czy mniej. Kiedy
wróciłem do domu, byłem wyczerpany, niemiłosiernie zmęczony. To nie te
sprężynki mnie tak wykończyły. W nocy nie mogłem zasnąć. W głowie wciąż miałem
hałas maszyn i to radio z głośników. Łeb mi pękał. Chyba nawet gorączkowałem.
Myślałem, że zwariuję.
Dlaczego ludzie boją się ciszy? Nie rozumiem tego. Tak jak
nie rozumiem również plaż z głośnikami. Szum morza czy drzew w lesie jest jak
balsam na skołatane nerwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz