Co chwila ostatnio pojawiają się informacje o kolejnych
produktach, w których odkryto jakieś zjadliwe bakterie. Słowa „zjadliwe” nie
należy tutaj w żadnym razie kojarzyć z tym, że nadają się one do zjedzenia.
Wprost przeciwnie.
Kiedy takie informacje pojawiły się o jednej z sieci
supermarketów (i to chyba dwa razy pod rząd w krótkim czasie! – najpierw
znaleziono jakieś nieprzyjemne bakterie w mrożonkach, a potem w papryce),
pomyślałem sobie, że może ktoś się po prostu uwziął na tę sieciówkę, że może to
brudna walka konkurencji. I nie chodzi tutaj o to, aby ów znany supermarket
budził we mnie jakąkolwiek sympatię. Wprost przeciwnie – przestałem u nich
kupować już spory czas temu, kiedy stwierdziłem, że nie muszę przecież
zaopatrywać się w sklepie, który prowadzi walkę z krzyżem w imię rzekomej
tolerancji. Przyjąłem nawet tę informację o skażonym jedzeniu z pewną złośliwą
satysfakcją (choć nie chciałbym, aby ktoś, zwłaszcza klienci, ucierpiał).
Ale oto dzisiaj dowiaduję się, że kolejna znana sieć sklepów
wycofuje jakieś kolejne mrożonki, których spożywanie może nawet zakończyć się
śmiercią (sic!). To już budzi zgrozę! Macie oto ochotę sobie przekąsić coś na
szybko. Kupujecie paczkę niewinnie wyglądających warzyw z przyprawą i lądujecie
bez przygotowania i niespodziewanie dla siebie samych na tamtym świecie! A
powiadają, że powszechny dostęp do broni palnej doprowadzi w Polsce do
Armagedonu! Już widzę, jak Polacy rzucają się do sklepów, by wykupić resztki
tych mrożonek, aby nawzajem podrzucać sobie do zupy.
Żarty żartami, ale pytanie: jak to możliwe? Jak to możliwe,
że w czasach zaostrzonych kontroli, wymogów, restrykcji, setek, a może tysięcy
stron regulacji i przepisów unijnych i innych, pracy tysięcy biurokratów i
kontrolerów takie rzeczy w ogóle się zdarzają? Strach po prostu jeść! Z
niepokojem czekam na wiadomość, jaki kolejny produkt okaże się skażony. Bo któż
to wie? Może zjadliwe bakterie już zaczęły swoją krecią (?) robotę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz