Dzisiejszej nocy minęła dokładnie setna rocznica
zamordowania ostatniego cara Rosji i jego rodziny przez bolszewików. Dla nas,
Polaków, słowo „car” nie ma najlepszych konotacji. Toteż z pewnością z jednej
strony odczuwamy zgrozę z powodu tamtego brutalnego mordu, a z drugiej strony
nie budzi to wydarzenie prawdopodobnie większego współczucia. Być może nawet
jest to uczucie, jakie wielu żywiło oglądając zdjęcia z egzekucji Ceausescu i
jego żony – świadomość, że dokonano tak naprawdę mordu przy pozorach
praworządności, ale że i tak mu (im) się to „należało”, a proces z prawdziwego
zdarzenia jedynie by przeciągał nieuniknione.
Tymczasem mamy w literaturze zapis, który przedstawia całą
rzecz w zupełnie innym świetle. Jest to dość kontrowersyjne przedstawienie
mordu dokonanego na carze Mikołaju II. Być może niektórzy nawet powiedzieliby,
że bluźniercze. A już z pewnością trudne do przełknięcia dla przeciętnego
Polaka.
Caryll Houselander prawdopodobnie jest autorką raczej słabo
znaną polskiemu czytelnikowi. Z jej dorobku, jeśli dobrze się orientuję, wydano
po polsku jedynie „Trzcinę Boga” i chyba ze dwie książki dla dzieci. Tymczasem
ta XX-wieczna angielska mistyczka była inspiracją np. dla tak ważnego
XX-wiecznego autora i duchownego, jak Fulton J. Sheen. Ślady tej inspiracji
można odnaleźć w „Life of Christ”.
Caryll Houselander miała w swoim życiu trzy odmienne wizje
Chrystusa. W tych trzech osobnych przypadkach zobaczyła Chrystusa w różnych
ludziach, których napotkała na swojej drodze. Pierwszy taka wizja dotyczyła
niemieckiej zakonnicy z Bawarii. Działo się to podczas I wojny światowej, kiedy
Niemcy raczej nie cieszyli się, mówiąc delikatnie, najlepszą reputacją, a młode
dziewczyny wychowywane przez zakonnice, wśród nich i sama autorka, były, jak to
określiła Houselander, indoktrynowane „w zapiekłej nienawiści do Niemców”.
Wśród tych zakonnic znajdowała się właśnie ta jedna z
Bawarii, która w tej atmosferze wojennych złych emocji czuła się dość samotna,
co pogłębiała dodatkowo słaba znajomość zarówno francuskiego, jak i
angielskiego i brak atutów zjednujących sympatię młodych dziewcząt. Któregoś
dnia młoda Caryll, idąc korytarzem, zauważyła, że owa zakonnica czyściły buty
uczennic. Tak to relacjonuje dalej w swojej autobiografii „A Rocking Horse
Catholic”:
Zatrzymałam się i weszłam do środka, zamierzając pomóc jej w
czyszczeniu. Dopiero gdy się wystarczająco zbliżyłam, zauważyłam, że szlocha;
łzy ściekały jej po różanych policzkach i kapały na błękitny fartuch i
dziecięce buciki. Zmieszana spuściłam oczy i stałam przed nią, niema z
zażenowania, nie mogąc zupełnie wykrztusić słowa. Widziałam, jak jej duże,
spracowane dłonie opuszczają się na podołek i obejmują te buciki. I nawet owe
dłonie, czerwone i spękane, o stępionych paznokciach, były złożone w sposób,
który wyrażał nieukojoną żałość.
Obie byłyśmy pogrążone w całkowitym milczeniu: ja – patrząc
na jej piękne dłonie, bojąc się podnieść wzrok, nie wiedząc, co powiedzieć, ona
– bezdźwięcznie szlochając.
W końcu z wysiłkiem uniosłam głowę i wtem – ujrzałam to –
zakonnica miała na głowie cierniową koronę.
Nie będę próbować tego wyjaśniać. Po prostu mówię, jak to
wyglądało.
Ta pochylona głowa była przytłoczona koroną cierniową.
Stałam tak – jak przypuszczam – kilka sekund, wprawiona w
osłupienie i wtedy, odnajdując język, powiedziałam do niej:
– Ja bym nie płakała, gdybym nosiła koronę cierniową
jak ty.
Spojrzała na mnie, jakby przestraszona i spytała:
– Co masz na myśli?
– Nie wiem – odparłam. I wówczas nie wiedziałam.
Usiadłam obok niej i razem polerowałyśmy buty.
Nim przejdziemy do drugiej wizji, tej, która dzisiaj jest
najważniejsza, zmieńmy kolejność i krótko powiedzmy jeszcze o wizji trzeciej i
ostatniej – Caryll Houselander jadąc metrem któregoś dnia zobaczyła nagle
Chrystusa w pasażerach. Jak pisze:
„Dość nagle ujrzałam swoim umysłem, ale tak żywo, jak cudowny obraz, Chrystusa
w nich wszystkich [pasażerach metra]. Ale ujrzałam więcej niż to; nie tylko
Chrystus był w każdym z nich, żyjąc w nich, umierając w nich, radując się w
nich, smucąc się w nich – ale ponieważ On był w nich i ponieważ oni byli tutaj,
cały świat był tutaj także, tutaj, w tym podziemnym pociągu; nie tylko świat
taki, jaki był w tej chwili, nie tylko wszyscy ludzie we wszystkich krajach
świata, ale wszyscy ci ludzie, którzy żyli w przeszłości i ci wszyscy, którzy
mieli dopiero nadejść”.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz