poniedziałek, 16 lipca 2018

Amerykański byczek cierpi w poczekalni polskiego lekarza


Po napisaniu tekstu o moich irlandzkich doświadczeniach i przykrym incydencie w Krakowie, gdzie nikt nie ustąpił miejsca ciężarnej kobiecie, przypomniał mi się jeszcze jeden taki przypadek, który pokazuje przepaść, jaka (przynajmniej jeszcze do niedawna) dzieliła nas i część zachodniego świata, a którą chyba zaczynamy niestety dość szybko zasypywać.

Otóż jakiś czas temu natrafiłem na wideo zrobione przez młodego Amerykanina z jego podróży po Polsce. Ciekaw, jak nas widzi ktoś z zewnątrz, obejrzałem tę jego relację. Nie pamiętam, szczerze powiedziawszy, za dużo. A właściwie to tak naprawdę w zasadzie nic. Nic – z wyjątkiem jednego momentu. A ten moment był taki, że jeśli wciąż nie mam otwartej szczęki ze zdumienia, to pewnie dlatego, że upłynęło już trochę czasu.

Ów młody człowiek, podkreślam – MŁODY, musiał w Polsce udać się do lekarza, co też opisał w swoim filmiku. Nie pamiętam, czy zaraził się grypą, czy może doznał jakieś kontuzji, w każdym razie nie było to nic poważnego. Nie groziła mu nagła śmierć z upływu krwi lub z powodu zawału serca.

Myślicie pewnie, że owego amerykańskiego młodzieńca zbulwersowały typowe problemy z polską służbą zdrowia (długie kolejki, braki personelu, opieszałość, jakość usług). Nie, nic z tego! Tego Amerykanina zbulwersowała jedna jedyna rzecz. Ów młody pan musiał ustąpić miejsca kobiecie w ciąży! To była jego bolączka! To go wkurzyło! Wyobraźcie sobie, że w Polsce jest zwyczaj, iż kobiety w ciąży są obsługiwane poza kolejnością! A przecież ten pan był chory, być może miał numerek, by nie musieć pilnować swego miejsca i oto nagle musiał ustąpić kobiecie w ciąży i poczekać! Tak! Istna zgroza! Młody, amerykański byczek musiał ustąpić miejsca kobiecie w ciąży, musiał dręczony katarem wytrzymać w poczekalni jeszcze 15 minut, a może nawet pół godziny dłużej!

Polska to jednak barbarzyński kraj! (A przynajmniej takim jeszcze do niedawna była!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz