Kilka chaotycznych uwag dyletanta na temat wyborów
samorządowych.
Według mnie jest to spektakularna klęska PiS-u. I to
obojętnie, jaką propagandę sukcesu będą uprawiać media przychylne rządzącym.
Dlaczego? Przede wszystkim PiS-owi nie udało się odbić
żadnego z większych miast Polski. Ani Wrocławia, ani Poznania, ani Łodzi. A
raczej wątpliwe by udało się tego dokonać w Krakowie czy Gdańsku w II turze.
Byłby to prawdziwy cud lub jakaś niespodziewana mobilizacja zwolenników zmiany.
Pytanie: jak można było przegrać wybory na prezydenta
Warszawy, mając takie atuty w ręku jak afera prywatyzacyjna? Nie przeceniałbym
wpływu na tę klęskę wyborcy konserwatywnego, który jak ja ma po prostu dosyć
wygibasów „konserwatywnych” polityków. Jednak ciekawe, jaki procent takich
wyborców po prostu został w domu, oddał głos nieważny lub wskazał innego
kandydata, gdyż nie chciał by jego prezydent dofinansowywał in vitro czy
wchodził w egzotyczny sojusz ze zwolennikiem homoseksualizmu? Czy inni wyborcy również
wyczuli fałsz postawy Jakiego? I jeszcze raz: jak można było przegrać te wybory
w Warszawie, jeśli miało się takie atuty w ręku? Wydaje się to czystą
niemożliwością!
Ta klęska w przypadku wielkich ośrodków miejskich powinna
być bolesną nauczką dla rządzących. Dlaczego? A to dlatego, że wygląda na to,
że nie przekonali Polaków do zmian również na poziomie lokalnym. Wrocławianie
na przykład będą dalej psioczyć na korki, złą organizację ruchu, marnotrawienie
pieniędzy na bezsensowne inwestycje, zadłużanie miasta i inne absurdy
mniejszego lub większego kalibru, ale zagłosują na stary układ, tylko z nową
twarzą. A przecież miarą sukcesu działań rządu byłoby to, gdyby ludzie, nawet
ci sceptyczni czy wrodzy rządowi, stwierdzili, że „dobra zmiana” jest faktycznie
dobra i na tyle imponująca, że warto by nastąpiła ona również na ich lokalnych
podwórkach. Tymczasem nic takiego się nie szykuje. Jest wrażenie zabetonowania
pewnego układu.
Co ciekawe i raczej smutne, to takie przypadki, jak wybór na
prezydenta miasta pani, która ma prawomocny wyrok sądowy, albo znakomity wynik
wójta, który zdobył ponad 48 procent poparcia, a obecnie siedzi w areszcie i
jest podejrzany o 92 przestępstwa, w tym kierowanie grupą przestępczą (sic!).
Tych przypadków jest zresztą więcej. Naprawdę ludzi nie obchodzi, że głosują na
kandydatów o podejrzanej reputacji? Naprawdę obojętne im jest to, czy będzie
ich lokalną wspólnotą rządził jakiś bandzior, hochsztapler, zwykły cham czy
kłamca? To również spektakularna klęska „dobrej zmiany”.
A jeszcze do tego wszystkiego te nieszczęsne „nasze” media,
która obwieszczają „rekordowe” zwycięstwo i kpią sobie z niektórych kandydatów
opozycji tam, gdzie jeszcze można sobie pokpić, bo wynik nie jest pewny.
Naprawdę ci dziennikarze uważają, że najlepiej pomogą rządzącym kadząc im,
zamiast pisać prawdę i krytykować to, co złe, a chwalić to, co dobre? Kiedy
przejrzą w końcu na oczy, będzie już za późno. I będzie znowu można psioczyć,
że to „oni” mają pieniądze i monopol informacyjny.
To naprawdę spektakularna klęska PiS-u.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz