Problem ze świętymi jest taki, że to nie tylko nietuzinkowi
ludzie (a jest ich w Kościele katolickim sporo), ale także, że wszelkie próby
przedstawienia ich w literaturze czy filmie rzadko kończą się powodzeniem, a
przy tym zdarza się, że ich postaci są kreowane w taki sposób, by pasować do
właśnie dominujących mód i poglądów.
Zazwyczaj twardzi mężczyźni, którzy porzucili wszystko dla
Boga, okazują się na różnych wizerunkach postaciami, które bardziej przypominają
panienki w zwiewnych sukienkach niż prawdziwych ludzi z krwi i kości. To samo
zresztą dotyczy samego Chrystusa, więc cóż się dziwić, że Jego naśladowców
spotyka podobny los.
Swego czasu „Fronda” próbowała przeciwstawić się takiemu
wypaczeniu wizerunku wielkich świętych Kościoła katolickiego. Pamiętam serię
zdjęć z jednego numeru, na których odgrywano sceny z życia męczenników,
próbując pokazać brutalność cierpień, jakie ich spotkały. Podobną próbą był
film Mela Gibsona, gdzie Chrystus jest przedstawiony jak twardy mężczyzna,
który przyjmuje cierpienie za innych. Końcowa scena Pasji może zresztą w takim
przedstawieniu męskiego Zbawiciela przypominać nawet do pewnego stopnia
słynnego... Terminatora.
Taką postacią, która stała się niemal ikoną popkultury,
okazuje się być m.in. św. Franciszek z Asyżu. Każdy z pewnością miał okazję
zobaczyć chociaż jeden film o tym świętym lub zetknąć się z pobożnymi
opowieściami na jego temat. Św. Franciszek jawi się w nich jako egzaltowany
mężczyzna, który porzuca bogactwo i splendor, by zbratać się z ubogimi,
zachwyca się przyrodą, traktuje zwierzęta jak równe sobie, wygłasza hymny
pochwalne na cześć piękna stworzonego świata, interweniuje w wojnie świata
chrześcijańskiego ze światem muzułmańskim, udając się z pokojową misją do
sułtana itp., itd. W tych wyobrażeniach biedaczyna z Asyżu często bardziej
przypomina średniowiecznego hippisa niż świętego Kościoła katolickiego. Jeśli
nie pali trawki, to chyba tylko dlatego, że uznano by to za ahistoryczne lub
wywołało oburzenie publiczności, do której taki film jest kierowany.
Sam pamiętam pewien film, w którym szczególnie uderzyła mnie
scena rozmowy św. Franciszka z sułtanem. Wyznawca islamu był w nim
przedstawiony jako w gruncie rzeczy kulturalny pan, który jest wyznawcą „religii
pokoju”, a barbarzyńcami okazują się chrześcijańscy rycerze, którzy z bliżej
nieznanych powodów postanowili najechać takich jak on ludzi. Franciszek
oczywiście został przedstawiony jako ten, któremu bliższe byłoby hasło „Make
love, not war” niż „Deus vult”. Czy taki obraz jest jednak prawdziwy?
Odpowiedzi na powyższe pytanie udziela Guido Vignelli w
swojej książce Święty Franciszek odkłamany wydanej w serii „Biblioteka Polonia
Christiana”. Udziela on zresztą odpowiedzi na szereg innych pytań, a wśród nich
m.in.: Czy św. Franciszek był pacyfistą? Czy św. Franciszek był przeciwnikiem
krucjat? Czy św. Franciszek był ekumenistą? Czy św. Franciszek był jednym z
pierwszych ekologów? Czy św. Franciszek był nienormalny? Czy św. Franciszek
występował przeciwko hierarchii? Czy św. Franciszek był przeciwko możnym?
Zaletą książki jest bogata bibliografia. Autor obficie
cytuje zarówno ze źródeł franciszkańskich, jak i z dokumentów Kościoła czy
historyków. Dla niektórych, którzy szukają nieco łatwiejszej lektury, ta obfitość
cytatów może być nawet nieco przytłaczająca, ale przemawia ona na korzyść
Vignelliego, który swoją książkę napisał przecież po to, aby odkłamać obraz
świętego z Asyżu. Autor nie tylko podważa popkulturowy wizerunek Franciszka,
ale obnaża także próby zafałszowania tej postaci zarówno przez protestantów i
wrogów Kościoła, jak i przez samych ludzi Kościoła, którzy usiłowali przykrawać
ten wizerunek do własnych wyobrażeń o świętości i religii czy panujących w ich
czasach mód i poglądów.
Święty Franciszek odkłamany to lektura obowiązkowa zarówno dla
tych, którzy chcą poznać i zrozumieć prawdziwego świętego Franciszka i jego
duchowość, jak i zrozumieć nauczanie Kościoła, które nie podlega modom i
duchowi czasu.
Guido Vignelli, Święty Franciszek odkłamany,
Biblioteka Polonia Christiana, Kraków, bez roku wyd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz