Swój stosunek do różnej maści celebrytów wyrażałem już na
tym blogu kilkakrotnie. Niespecjalnie więc interesują mnie kłótnie między nimi,
czy medialne ustawki. Czasami jednak warto posłuchać, co mówią, bo bywa, że
jest masa śmiechu, ale też ich paplanina pozwala sobie wyobrazić, jakie plany
mają groźniejsi od nich macherzy od „wolności”.
Oto ulubieniec publiczności, podstarzały nastolatek albo
nastoletni ramol, wybitny (a jakże!) znawca pisarstwa Romana Dmowskiego,
postanowił skarcić swoją byłą konkubinę, czy też – jak to się ładnie dzisiaj
mówi – dziewczynę albo partnerkę. Otóż jego była ma zagrać w kontynuacji
PRL-owskiej komedii obok... o zgrozo!... aktorki, która otwarcie wyraża swoje
poparcie dla PiS-u. Tego oczywiście żaden bojownik o wolność i demokrację nie
może przemilczeć lub puścić płazem. Przecież zwolennicy PiS-u powinni być
izolowani, a najlepiej wysłani w jakieś miejsce odosobnienia. Nie może być tak,
by np. aktor popierający PO zagrał obok aktora popierającego PiS. Najlepiej
wprowadzić segregację partyjną. A agencje aktorskie obowiązkowo powinny
wpisywać w CV swoich aktorów ich preferencje polityczne. Nie można w żadnym
razie dopuścić do tego, by np. króla Leara zagrał jakiś „pisior”, a Edmunda
zwolennik PO lub Nowoczesnej.
W następnym etapie powinno się badać również preferencje
polityczne pacjentów, a do tabliczki z nazwiskiem lekarza podawać, jakiej
partii jest zwolennikiem. Żaden doktor, który popiera KOD nie może przecież
leczyć zwolenników kaczystowskiego reżymu! Strach też iść do lekarza, który
Prezesa uważa za męża stanu!
Kubuś niewątpliwie sporo się nauczył pilnie studiując
Dmowskiego i jego proroczą analizę dojścia Hitlera do władzy, kiedy przyszły kanclerz
Rzeszy był jeszcze dzieckiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz