Tak można by powiedzieć parafrazując fragment wiersza
Czesława Miłosza o tym, co dzieje się obecnie w cywilizacji Zachodu. To
prawdziwy zamordyzm w białych rękawiczkach, który coraz bardziej zaczyna
pokazywać swoje groźne oblicze. Cenzura, utrata pracy, a nawet więzienie, to
już rzeczywistość. Wielu ludzi chyba nie zdaje sobie z tego sprawy, bo jak
inaczej wytłumaczyć fakt, że np. na szaleńcze pomysły prezydenta Warszawy
zareagowała tylko jedna kurator oświaty – Barbara Nowak? A co z resztą
kuratorów? Nie obchodzi ich los dzieci, czy może sądzą po prostu, że Warszawa
to gdzieś daleko, nie ich rejon i w ogóle: „nasza chata z kraja”?
I czy tylko jedna Zofia Klepacka ma odwagę (to już trzeba
odwagi???!!), by wyrazić sprzeciw wobec działań Trzaskowskiego? A co z resztą
środowiska sportowego? Przecież widzimy już, co dzieje się w sporcie i do czego
prowadzą takie inicjatywy, jakie podejmuje prezydent Warszawy. Mężczyźni walczą
w zawodach jako kobiety. Jakiś nieudacznik, któremu nie udało się w rywalizacji
z mężczyznami może zadeklarować, że jest kobietą i zacząć odnosić sukcesy w
walce, którą trudno nazwać „fair play”.
Wprawdzie Zofia Klepacka, jeśli dobrze się orientuję, nie
podnosiła akurat problemu nieuczciwej rywalizacji w sporcie, tylko wyraziła
swój sprzeciw wobec promocji LGBT-coś-tam, ale konsekwencje podobnych kart,
jakie wprowadza w życie Trzaskowski, przecież wcześniej czy później w sporcie
też będą widoczne. A jaka jest „tolerancja” środowisk LGBT-coś-tam widać po tej
fali „miłości”, jaka zalała Klepacką i Barbarę Nowak. Przy okazji Facebook
ocenzurował wpisy Klepackiej, a na jednym z portali informacyjnych dowiedziałem
się, że Nowak „znowu szokuje” (sic!). Wyobraźcie sobie, Państwo, że to nie
Trzaskowski szokuje, ale krakowska kurator! Wynika z tego, że zdrowy rozsądek
jest dzisiaj czymś, co zdumiewa, a szaleństwo tak już wyjałowiło mózgi, że
ludzie nie widzą rzeczywistości.
W tych działaniach Trzaskowskiego dobra jest jedna rzecz: są
one na tyle nachalne, na tyle głośne, że ludzie – a przynajmniej ich część –
widzą, co się dzieje. To w zasadzie bardziej słoń w składzie porcelany niż
miękko stąpający kotek. Pisałem już zresztą o tym na swoim blogu w czasie
kampanii samorządowej, że jeśli wygra Trzaskowski, to przynajmniej będzie
widać, że Sodomę wprowadza do Warszawy wprost. Gdyby wygrał Patryk Jaki, czyli
„nasz”, ta Sodoma wchodziłaby gdzieś bocznymi drzwiami, przy równoczesnym
milczeniu hierarchii Kościoła (notabene, czy teraz też hierarchia milczy, czy
ma poważniejsze problemy niż „reformy” prezydenta Warszawy?).
Dziwi natomiast bardzo również jedna rzecz: że w kraju,
który miał doświadczenie dwóch morderczych totalitaryzmów, działania takie,
jakie podejmuje Trzaskowski mogą w ogóle uchodzić mu na sucho. Wydawałoby się,
że co jak co, ale to Polska powinna być w stopniu szczególnych odporna na takie
idiotyzmy, jak „gender studies”, „tęczowa rewolucja”, cała ta lewacka
mentalność, która w ostateczności prowadzi wcześniej czy później do zbrodni.
Nie jest. Historia magistra vitae non est – trzeba stwierdzić ze smutkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz