Przeczytałem właśnie artykuł z amerykańskiej strony pewnego
znanego medium, do którego linku nie podam, by nie robić im reklamy (kto
sprytny, sobie znajdzie). Artykuł podpisany przez dwie panie o polskich
nazwiskach. W owym artykule panie tradycyjnie już nazywają PiS „nationalist
party”. Co dla polskiego czytelnika jest nawet zabawne, zważywszy na to, że
Prezes spędza zazwyczaj święto 11 listopada w Krakowie, by przypadkiem – oprócz
innych powodów – nie być w jakikolwiek sposób powiązanym z Marszem
Niepodległości organizowanym przez polskich narodowców. A jeśli PiS jest „nationalist”,
to czym jest Ruch Narodowy?
Jeśli chodzi o Prezesa, to panie napisały w tym zabawnym
artykule o spadku popularności PiS-u w związku z m.in. „business dealings” jego
szefa. No cóż... każdy widzi rzeczywistość tak, jak mu pasuje. Wprawdzie
niewykluczone, że PiS w wyborach uzyska wynik gorszy od spodziewanego, ale
raczej mało ma to wspólnego z „business dealings” Kaczyńskiego. Dość wspomnieć
memy prezentujące „pałac” Kaczyńskiego na tle „domków” takich tuzów, jak szef
Wielkiej Orkiestry Świątecznej Przemocy, Spec Od Dożynania Watahy, Bolek czy
Lisek-Chytrusek, by wykazać absurdalność takich tez.
Zabawne jednak jest sugerowanie w tym artykule, że rządząca
partia próbuje sobie podreperować spadek popularności (zwłaszcza wśród
„młodych”!) walką z agendą LGBT-coś tam i „straszeniem” Polaków homoseksualistami.
Po pierwsze to tę wojnę wywołały same środowiska promujące
LGBT-coś tam. Widać, że przebierają nóżkami, by zdeprawować polskie dzieci i
młodzież, by złowić świeży „narybek”. Pieniądze chyba muszą płynąć obficie, bo
oprócz kolejnych prób wejścia do szkół, na wiosnę powstała kolejna, „świeża”
jak zgniłe jaja, partia. A przy tym równolegle idą ataki na Kościół. Jedne
głupie, jak pani o podwójnym i niemożliwym do zapamiętania nazwisku; inne
cwane, jak film reżysera, który najpierw zdobył sobie sympatię obrazem o
ludobójstwie na Polakach.
Po drugie trochę dziwne by było, gdyby jedna z większych
partii nie reagowała na próby deprawacji polskiego społeczeństwa (oczywiście
„homofobicznego”, bo jakże inaczej!). Panie dziennikarki pewnie wyobrażają
sobie to tak, że LGBT-coś tam zaprowadza swoje porządki w Polsce, a prawica
(zarówno ta bliższa lewicy, jak i ta bliższa temu, co faktycznie można nazwać
konserwatyzmem) milczy.
Po trzecie w tym przekłamanym tekście, gdzie fałsz fałszem fałsz
pogania, nie zająknęły się nawet, że tak naprawdę to zwykli ludzie i
organizacje pro-rodzinne zaczęły protestować przeciwko deprawacji dzieci i
wprowadzania standardów WHO, a potem zareagowały partie, Kościół i liderzy
zborów protestanckich. Ale po co psuć Amerykanom wizję świata, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz