Wsparcie znanego aktora dla partii zwiastującej wiosnę
Hitlera... przepraszam, wiosnę LGBT-coś-tam pewnie poruszyło wielu widzów i
czytelników. „No, skoro i on tam, to nie może to być takie złe, jak malują”.
Jakoś nie zauważają, że różni artyści walczyli już po różnych stronach o
wyzwolenie „uciskanego ludu”. Wyzwalali na czele awangardy postępu różne grupy
społeczne czy narodowe. Z jakim skutkiem – wszyscy wiemy. Zwłaszcza my tutaj, w
Polsce. Dziwne, że nie wie tego aktor, który pamięta jeszcze czasy PRL-u. Były
czarne, brunatne, czerwone koszule, a teraz będą różowe. Znany aktor postanowił
dołączyć do awangardy postępu. Nie pierwszy i nie ostatni.
Wydarzenie to łączy się w gruncie rzeczy z tematem mylenia
kompetencji, o którym pisałem już parokrotnie na swoim blogu. Oto znana aktorka
popiera coś lub przeciw czemuś występuje, lub nawet staje się twarzą jakiejś
politycznej czy społecznej kampanii. Wiele osób nie zastanawia się, że aktorka
to może nie najlepszy autorytet, jeśli chodzi o aborcję; że znany z telewizyjnych
seriali aktor może niekoniecznie jest specem, jeśli chodzi o kwestie
homoseksualizmu; że popularna piosenkarka może nie ma akurat stosownej wiedzy,
by wypowiadać się na temat wyrębu puszczy czy kornika drukarza; że słynny
piosenkarz swoją wiedzą o polityce nie musi odbiegać od wiedzy przeciętnego
Kowalskiego, a więc jego głos jest równie mało lub dużo ważny.
Zastanawia mnie też ta chęć czynnego angażowania się aktorów
w politykę. Czyżby żyjąc w świecie wirtualnych kreacji marzyło się im odegranie
prawdziwej roli na scenie realnego życia? Czyżby mieli ochotę wydać wreszcie polecenie
ścięcia paru głów, po którym poleje się prawdziwa krew, a nie substancja ją
imitująca? Czyżby pragnęli komuś naprawdę zbić mordę za to, że głosi poglądy
sprzeczne z ich wizją świata, a nie tylko markować uderzenia? Hm...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz