Całą różnicę pomiędzy średniowieczem, które szukało przyczyn
pierwszych, a epoką nowożytną, która szuka przyczyn wtórnych, można zilustrować
sztuką. W średniowieczu żaden rzeźbiarz nigdy nie wyrył dłutem swojego imienia
na posągu. Powód był taki, że pracował dla Boga, a Bóg był tym, który
dał mu zdolność rzeźbienia i który dał mu umysł umożliwiający bycie artystą, a
kiedy pozostawiał swoje dzieło jako anonimowe, to Bogu – Pierwszej Przyczynie –
przypadało uznanie. W naszych czasach rzeźbiarz ryje dłutem swoje imię w
marmurze, gdyż pracuje dla człowieka i zapomniał o Pierwszej Przyczynie i
Przyczynie wszystkich przyczyn, jaką jest Bóg.
Fulton J. Sheen, Woskowy nos autorytetu naukowego
(tłum. własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz