Najgłośniej krzyczą ci, którzy powinni milczeć albo uderzyć
się najlepiej również we własną pierś. Ale przecież zawsze łatwiej bić się w
cudzą.
Polityczne wykorzystanie ludzkiej tragedii było do
przewidzenia. Smutne, że rozwija się to zgodnie ze spodziewanym scenariuszem.
Inna tragedia ludzka: dwa miesiące temu zmarła Irena
Dziedzic. Jej ciało przeleżało dwa miesiące w kostnicy, bo nie było komu zająć
się pochówkiem. Niegdyś uwielbiana, potem zapomniana.
Ks. Mariusz Bernyś w książce, którą kiedyś tu recenzowałem,
pisał o tragedii takich celebrytów jak Irena Dziedzic – ludzi cierpiących w samotności i opuszczeniu, niegdyś słynnych, a później
zapomnianych przez swoich dawnych wielbicieli.
Płacą w ten sposób za swoje niewierności, za wyrządzone
podłości i za ziemski sukces? Trudno powiedzieć, każdy przypadek przecież jest
inny, a nie wszystkim uderza woda sodowa do głowy, nie każdy szedł na
współpracę z UB lub SB. Może to jakiś rodzaj czyśćca już tutaj, na ziemi? Może współuczestnictwo
w cierpieniu Chrystusa?
Wieczne odpoczywanie racz im dać, Panie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz