poniedziałek, 28 stycznia 2019

Trupi odór nad Ewą Kopacz

Szeroko komentowane słowa pani Kopacz o naftalinie i Europie mają tak naprawdę dwa podstawowe wymiary, jeśli w ogóle o jakichś wymiarach można przy takim pokazie buty i głupoty mówić.

Pierwszy, to stosowanie kryterium czasowego. Argument taki z miejsca panią Kopacz skreśla z listy poważnych oponentów i partnerów do dyskusji. Pani Kopacz wychodzi z założenia, że czas określa, co jest moralne i niemoralne, co postępowe, a co wsteczne. Pani Kopacz nie dostrzega, że już jest reakcjonistką, która nie tylko śmierdzi naftaliną, ale wręcz trumiennym odorem dla następnych pokoleń. Byłej pani premier wydaje się, że jest szalenie nowoczesna, a w rzeczywistości to, co głosi, to mówiąc słowami arcybiskupa Fultona J. Sheena jedynie „stare błędy i nowe etykiety”.

Drugi dotyczy dokładnie jej słów o tym, byśmy „nauczyli się żyć w Europie”. Gdyby pani Kopacz rozumiała, co oznacza słowo Europa, co się kryje za tym tak często używanym i nadużywanym wyrazem, to pojęłaby, że to ona jest w tej Europie barbarzyńcą i że musi nauczyć się żyć w Europie, jeśli chce być prawdziwą Europejką. Jak powiedział Hilaire Belloc: „Europa to Kościół, a Kościół to Europa”. Nic więcej dodawać tu nie trzeba.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz